Wąską ścieżką prawie kompletnie zarośniętą krzakami leszczyny.Spod nóg toczą się drobne kamyczki i orzechy laskowe,podejście jest na tyle strome że trzeba przytrzymywać się gałęzi aby nie upaść.
Przechodzę przez stare tory kolejowe i czeka mnie kolejne strome podejście pod górkę,przemierzam go już szybko ,jeszcze kilka kroków i jestem u celu.
Przede mną roztacza sie widok na jesienne zaorane puste pola i pastwiska.Jest piąta po południu ,słońce nieuchronnie zmierza pomału już ku zachodowi,lecz jeszcze przygrzewa i oślepia swoim blaskiem.
Jesień na całego patrzę na rdzawe paprocie i czerwieniące się już liście na starej dzikiej gruszy.
Tu w górze wieje mocno zimny wiatr i znosi zapach dymu bo w oddali ktoś spalił jeszcze badyle na polu po ziemniakach.
Siadam na miedzy twarzą do słońca,głowę od wiatru osłaniam kapturem...lato nie odchodź!
Zamykam oczy wsłuchuję się w jesienny koncert świerszczy.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz