Trwaj chwilo

Ponieważ nie wszystko można pokazać obrazem postanowiłam czasem też ubrać coś w słowa, dla zatrzymania jakiejś chwili ,myśli dla mnie ważnej i wielu rzeczy które się po głowie gdzieś błąkają bezpańsko a potem przepadają w czeluści zapomnienia.

poniedziałek, 26 września 2011

Mamy szczęście


Kraków
Wyszłam z poczekalni ,męczy mnie bezczynne siedzenie na plastikowych niewygodnych krzesłach.
Pomyślałam przejdę się ulicą Kopernika w tą stronę w którą jeszcze nie byłam,rozglądnę się może jakieś ciekawe sklepiki znajdę.
Sklepików jednak jak na lekarstwo "Jubiler"."Salon prasowy",kawiarenka "Duet",można siąść wypić kawkę zjeść ciastko ale nie mam czasu na siedzenie,poza tym wyszłam pochodzić przecież.
Mijam piękny stary budynek w remoncie a dalej widzę kościół jakiś ogromny i wspaniały.Przyciągają mnie otwarte główne drzwi zapraszająco rozchylają swe ramiona.Niewidzialna siła popcha mnie do tego wejścia,to bazylika ,czytam -Bazylika Serca Jezusowego.
Wchodzę ,cisza ,mrok,tylko boczne lampki się świecą,jakże to dawno nie byłam w żadnym kościele?
Lubię takie świątynie, ,ich zapach ,czas ciszy i skupienia nielicznych wiernych kiedy to nie odbywa się żadne nabożeństwo.
Podchodzę cicho,moje kroki odbijają się echem.Klękam w ostatniej ławce,robię znak krzyża ,modlę się.Modlę o zdrowie dla siebie i najbliższych bo właściwie nic więcej mi nie potrzeba....
Kończę modlitwę,unoszę głowę,rozglądam się najpierw patrzę na sufit,uwielbiam te strzeliste gotyckie sufity .Następnie zbiegam wzrokiem niżej,nad łukami bocznej nawy postacie Jezusa w różnych scenach z ewangelii,są kolorowe i pełne basku.Zawieszam wzrok tuż na najbliższym malowidle nad moją głową,to nie fresk odkrywam zdumiona to misterna mozaika,jestem zachwycona.Chciałabym ich dotknąć,wychodzę a w przedsionku podziwiam jeszcze jedną,nadal chcę dotknąć ale za wysoko.
Jestem już na schodach ,jaskrawe światło uderza mnie w oczy choć dzień jest pochmurny.
Schodzę po schodach i z zamyślenia wyrywa mnie głos -"Przepraszam najmocniej ,ma pani może złotówkę"-przede mną wyrosła jak spod ziemi jakaś bezdomna chyba kobieta.-"Oczywiście że mam zaraz poszukam".
Wygrzebuję z torebki  dwa złote i myślę sobie "aby tylko nie przepiła"!Ruszam dalej a ona dziękuję mi uszczęśliwiona.
Idę spacerkiem bardzo powoli,rozglądam się i znów pojawia się ta kobieta wychodzi z bocznej uliczki i jakaż jest moja radość kiedy widzę że w ręku trzyma nadgryzioną bułkę i parówkę.Zauważa mnie i obdarowuje cudownym prawie bezzębnym uśmiechem.
Nie znajduję już nic ciekawego ale wizyta w Bazylice i spotkanie z bezdomną są cenniejsze niż cokolwiek tego dnia!
Wracając ze spaceru po raz trzeci zderzam się z tą kobietą woła do mnie z daleka-"Ale mamy szczęście!"


Fragment Bazyliki Serca Jezusowego


Tu główne wejście tym razem zamknięte

niedziela, 25 września 2011

Tak blisko

Przechodzę przez jezdnię,schodzę na zawsze podmokłą polanę i wspinam się po niewielkiej stromej górce.
Wąską ścieżką prawie kompletnie zarośniętą krzakami leszczyny.Spod nóg toczą się drobne kamyczki i orzechy laskowe,podejście jest na tyle strome że trzeba przytrzymywać się gałęzi aby nie upaść.
Przechodzę przez stare tory kolejowe i czeka mnie kolejne strome podejście pod górkę,przemierzam go już szybko ,jeszcze kilka kroków i jestem u celu.
Przede mną roztacza sie widok na jesienne  zaorane puste pola i pastwiska.Jest piąta po południu ,słońce nieuchronnie zmierza pomału  już ku zachodowi,lecz jeszcze przygrzewa i oślepia swoim blaskiem.
Jesień na całego patrzę na rdzawe paprocie i czerwieniące się już liście na starej dzikiej gruszy.
Tu w górze wieje mocno zimny wiatr i znosi zapach dymu bo w oddali ktoś spalił jeszcze badyle na polu po ziemniakach.
Siadam na miedzy twarzą do słońca,głowę od wiatru osłaniam kapturem...lato nie odchodź!
Zamykam oczy wsłuchuję się w jesienny koncert świerszczy.....